FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
MuZyKoN
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Rejestracja
Forum MuZyKoN Strona Główna
->
Aktorki
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Użytkownicy
----------------
Witajcie..
Co słuchasz ?
Regulamin
Gwiazdy
----------------
Wszystko o Piosenkarzach
Wszytsko o Piosenkarkach
Zespół
Wszystko
----------------
Download
Gry
Rozmowy o ...
Muzyka
Sport
Zdjęcia
----------------
Zdjęcia Gwiazd
Zdjęcia Zespołów
Coś Innego
----------------
Aktorki
Aktorzy
Seriale
Polecamy
----------------
Blog
Strony
Kosz
----------------
...
Pytania, skargi i nie tylko
----------------
Pytania
Skarga
Problem
Zmiana
Pomysły
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
biedroneczka77
Wysłany: Sob 20:57, 02 Sie 2008
Temat postu:
biedroneczka77
Wysłany: Nie 16:13, 27 Sty 2008
Temat postu:
Panią Stenkę moglismy wczoraj ujrzeć w "Pytaniu na śniadanie" oto kilka zdjęć dla tych, którzy nie mieli okazji obejrzeć programu
fanusia
Wysłany: Sob 17:28, 26 Sty 2008
Temat postu:
nawet fajnie wyszla na tych zdjeciach
biedroneczka77
Wysłany: Sob 17:23, 26 Sty 2008
Temat postu:
A oto kilka zdjęć z premiery "Jeszcze raz" oraz właśnie z imprezy Paszporty Polityki 2007
jeszcze dziś kilka znalazłam...
biedroneczka77
Wysłany: Nie 16:32, 22 Lip 2007
Temat postu:
biedroneczka77
Wysłany: Sob 15:22, 21 Lip 2007
Temat postu:
biedroneczka77
Wysłany: Sob 15:18, 21 Lip 2007
Temat postu:
Ona zarabia, mąż pilnuje domu.
Dzisiejszym kobietom czynu i kariery ze świeczką szukać takiego mężczyzny, jakiego ma Danuta Stenka.
Świat i Ludzie pisze, że w jej rodzinie to ona pełni obowiązki faceta. No, przynajmniej pod względem finansowym.
I chociaż czytamy, że aktorka jest kobietą rodzinną, jej sprawy zawodowe potoczyły się tak, że od rana do wieczora jest zajęta. Wciela się w różne role, ale gospodynią domową może być tylko na planie.
Mąż, Janusz Grzelak, był na tyle wyrozumiały, że przystał na wciąż niecodzienne w Polsce rozwiązanie - ona zadba o pieniądze, on będzie pilnował domowego ogniska. Dlatego też zrezygnował z własnych ambicji zawodowych.
- Danuśka robi karierę, jest sławna, a on jest pracownikiem jednej z agencji nieruchomości w Warszawie. Dla niego najważniejsza jest opieka nad córkami - wyznaje znajomy gwiazdy.
I Stence to odpowiada.
- Jestem pewna, że gdyby Janusz krótko mnie trzymał na smyczy, krótko bym na tej smyczy wytrzymała - zapewnia.
Źródło:
http://kozaczek.pl/plotka.php?id=3038
biedroneczka77
Wysłany: Sob 15:17, 21 Lip 2007
Temat postu:
Stenka i Adamczyk w filmie o lustracji
To się musiało stać. Już w przyszłym roku zobaczymy film fabularny o... polskiej lustracji! Gwiazdami obrazu "Teczka" będą Danuta Stenka i Piotr Adamczyk, a reżyserem Andrzej Kostenko.
"Teczka" to opowieść podzielona na dwie części. W pierwszej zobaczymy losy młodej Krysi, która na początku stanu wojennego zostaje zmuszona do wyjazdu z Polski. Druga dzieje się ponad dwadzieścia lat później: z Francji do kraju wraca już dorosła... Christine.
Za wszelką cenę chce się dowiedzieć, kto i dlaczego donosił nad nią przed laty. Komu "zawdzięcza" przymusową emigrację. W tę rolę wcieli się znakomita Danuta Stenka.
Koszmary z przeszłości nie oszczędzą Christine. Bolesne wspomnienia obudzą w pamięci także młodzieńczą, niespełnioną miłość kobiety. Czy rzeczywiście warto wracać do trudnej przeszłości?
Obok Stenki w dramacie Kostenki zagra Piotr Adamczyk. Rolę młodej Krysi twórcy obrazu chcą powierzyć debiutantce. Prace na planie filmowym mają ruszyć na trzy miesiące.
Reżyser Andrzej Kostenko dał się poznać publiczności dzięki serialom "Zaginiona" i "Bulionerzy". Na zachodzie Europy jest znany dzięki głośnemu filmowi dokumentalnemu "My blood, your blood" (Moja krew, twoja krew), opowiadającemu o festiwalu w Jarocinie.
biedroneczka77
Wysłany: Sob 15:15, 21 Lip 2007
Temat postu:
Nie za wszelką cenę
Rozmowa z Danutą Stenką, laureatką Paszportu "Polityki".
Zdzisław Pietrasik
<p align="justify"><strong>- Zacznę od formułki, którą wymyśliłem, czytając wiele pochwalnych artykułów o pani - otóż Danuta Stenka jest obecnie taką świętą aktorstwa polskiego...</strong> </p><p align="justify">- O, matko! Podobnie żartował ze mnie Andrzej Saramonowicz - Matka Boska Gowidlińska. </p><p align="justify"><strong>Gowidlino to wieś na Kaszubach, w której pani się urodziła. Miejsce urodzenia jest ważne dla pisarza. Dla aktora także?</strong> </p><p align="justify">Miejsce urodzenia jest ważne dla człowieka. To moje miejsce na Kaszubach jest piękne i niezwykłe, ale przecież dla kogoś innego miejscem niezwykłym z krainy dzieciństwa może być podwórko na Pradze. </p><p align="justify"><strong>Co pani wzięła ze swego miejsca?</strong> </p><p align="justify">Zwykłość, którą pielęgnuję w sobie. Jestem zwykłym człowiekiem, dziewczyną z Gowidlina. A że jakoś tam potoczyły się moje losy...? </p><p align="justify"><strong>Zanim poszła pani do Studium Aktorskiego przy Teatrze Wybrzeże, uczyła pani w szkole podstawowej niczym Siłaczka.</strong> </p><p align="justify">Taki miałam plan. Chciałam pójść w ślady mojej mamy, zostać nauczycielką. </p><p align="justify"><strong>Był jakiś niewidoczny inspicjent, który wypchnął panią na scenę?</strong> </p><p align="justify">Wprawdzie w szkole podstawowej uwielbiałam akademie, lecz w liceum, jako że wybrałam profil matematyczno-fizyczny, nie korzystano już z moich usług. Ale to w tej szkole średniej w Kartuzach moja polonistka wysłała mnie na konkurs recytatorski, wymyśliła, że powinnam zostać aktorką. Wówczas nie dopięła swego. Jak pan już wspomniał, po maturze pracowałam przez rok jako nauczycielka, ucząc się zaocznie w Studium Nauczycielskim i przygotowując do egzaminu na studia pedagogiczne. Ale jeszcze nie byłam zdecydowana. Dopiero kiedy umówiono mnie z pewnym aktorem, który miał mi przybliżyć egzaminy wstępne i pracę w teatrze, a zaczął snuć opowieści o smutnych i nawet tragicznych losach koleżanek aktorek - co zapewne miało mnie zniechęcić - poczułam, że jakaś sprężynka się we mnie napina. I poszłam w to jak w szkodę, bez świadomości co może mnie czekać
</p><p align="justify"><strong>Czy aktor na początku kariery może pomóc sam sobie?</strong> </p><p align="justify">Jeżeli ma cel, dość siły, by do niego dojść, jeśli potrafi sobie zaplanować tę podróż przez życie zawodowe... W moim przypadku tak nie było, ponieważ miałam inne plany, ktoś za mnie zdecydował, ktoś mnie w tym kierunku pchnął - dopiero kiedy znalazłam się na scenie, odkryłam, że to jest moje miejsce. </p><p align="justify"><strong>A dziś gdyby Stenki nie było, należałoby kogoś takiego wymyślić.</strong> </p><p align="justify">Ale czym właściwie charakteryzuje się taki ktoś? </p><p align="justify"><strong>No, z grubsza wiadomo, w jakim stanie znajduje się środowisko aktorskie, upadek obyczajów, bylejakość, telenowele i reklamy. Ale jest pani Stenka, która się temu nie poddaje, taki wzorzec moralny...</strong></p><p align="justify">Wolałabym nie występować w roli szpilki, której używa się do kłucia innych w oczy. Poza tym najzwyczajniej nie jestem w stanie udźwignąć tej laurki. Może jest w niej jakaś cząstka prawdy o mnie, ale przecież nie cała prawda. Dobrze wiem, jaka jestem.</p><p align="justify"><hr class="pagebr" /></p><p align="justify"><strong>Powtarzam tylko, co się o pani pisze. Chciałem panią zapytać, jak się pani czuje z tą przyprawianą gombrowiczowską gębą?</strong></p><p align="justify">Niewygodnie. Jak to gęba – uwiera. Wiem, że nie jestem ideałem i wiem, że dostałam bardzo wiele od losu. Co prawda nie umiem, ale też i nie musiałam zabiegać o role, co prawda odmówiłam kilka razy udziału w telenowelach, ale też i pożałowałam tej decyzji przyparta życiem do muru. Wiele jest mi dane, więc więcej można ode mnie wymagać. Zastanawiam się czasem, czy nie przyjdzie mi kiedyś zapłacić słonego rachunku. Jako że bilans musi wyjść na zero.</p><p align="justify"><strong>Zaczynała pani w Teatrze Wybrzeże, potem był Teatr Współczesny w Szczecinie, następnie Teatr Nowy w Poznaniu. Planowała pani Warszawę?</strong></p><p align="justify">Nie miałam planu, ale nie wykluczałam takiej możliwości. Skorzystałam z propozycji Macieja Prusa, wówczas dyrektora Teatru Dramatycznego. Zobaczył mnie w „Damach i huzarach” na festiwalu w Kaliszu, gdzie był jurorem. Zresztą miałam szansę zaangażować się w Warszawie o kilka lat wcześniej, kiedy pracowałam jeszcze w Szczecinie. Z tym że propozycja została mi wówczas złożona w taki sposób, że nie mogłam jej przyjąć.</p><p align="justify"><strong>Co tak panią zniechęciło?</strong></p><p align="justify">Warszawski dyrektor chciał, żebym przeszła do niego natychmiast, nie chcąc zrozumieć, że nie mogę z dnia na dzień opuścić teatru, w którym grałam niemal w każdym spektaklu. Bardzo dosadnie opisał, jak mam pozbyć się problemu i co zrobić z poprzednią moją umową... Zrozumiałam, że to nie jest miejsce dla mnie.</p><p align="justify"><strong>Nie obawiała się pani, że podobna propozycja nie powtórzy się?</strong></p><p align="justify">Widzi pan, pojawiają się od czasu do czasu na mojej drodze atrakcyjne propozycje, które wiążą się z niewygodą człowieka we mnie. Wtedy intuicja podpowiada – nie musisz uprawiać tego zawodu za wszelką cenę. Oczywiście, bardzo chcę, ponieważ lubię, kocham mój zawód – mogę użyć największych słów – lecz nie za wszelką cenę.</p><p align="justify"><strong>Kiedy zapala się światełko ostrzegawcze?</strong></p><p align="justify">Kiedy przeczuwam fałszywą sytuację. Jeżeli atrakcyjność propozycji pozostaje w sprzeczności z moim poczuciem komfortu psychicznego, nie mam wątpliwości, jakiego dokonać wyboru. Nie umiem podejmować decyzji, to jest mój codzienny koszmar, pytam do znudzenia moich bliskich, ale i tak najczęściej idę za głosem sumienia.</p><p align="justify"><strong>A w teatrze czy na planie filmowym?</strong></p><p align="justify">Dostaję za swoje, ponieważ jestem wiecznie niezadowolona z tego, co robię. Zdarzają się jedynie małe chwile szczęścia, sekundy. Wówczas, kiedy ktoś mówi, że było świetnie, mogę z czystym sumieniem kiwnąć potwierdzająco głową. Ale to mi się zdarzyło może ze dwa razy.</p><p align="justify"><hr class="pagebr" /></p><p align="justify"><strong>Dwa kiwnięcia głową na całe życie?</strong></p><p align="justify">To mało?</p><p align="justify"><strong>Bywa też tak, że panią chwalą, a pani wie, że nie ma za co?</strong></p><p align="justify">Tak jest najczęściej.</p><p align="justify"><strong>Mówi się, że Warszawa niszczy aktorów przyjeżdżających z innych ośrodków. Nawet gwiazdy z krakowskiego Starego Teatru rozmaicie tu sobie radziły.</strong></p><p align="justify">Warszawa daje najwięcej możliwości, tym samym podsuwa najwięcej pokus. Ale zdemoralizować można się w Szczecinie, w Poznaniu i w Grudziądzu, i w każdym innym miejscu. Nie jest więc istotne, że to Warszawa, ważne, w jaki sposób korzysta się z ofert.</p><p align="justify"><strong>Nie dano pani odczuć, że jest pani „z zewnątrz”, więc gorsza?</strong></p><p align="justify">Dopiero po kilku latach zrozumiałam, że jestem takim samym aktorem jak inni i na placu boju nie ma znaczenia, że pochodzę ze wsi, czy że skończyłam „przyzakładówkę trzeciego stopnia”. Choć przez kilka pierwszych warszawskich sezonów miałam poczucie, że przez przypadek znalazłam się na przyjęciu, na które nie zostałam zaproszona. Zazwyczaj nie dawano mi wyraźnie do zrozumienia, że to nie moja półka, raczej nie spodziewano się po mnie niczego szczególnego. To miało swoje dobre strony. Nie zwracano na mnie uwagi, a ja spokojnie robiłam swoje. Teraz szala poszła w drugą stronę. Obawiam się, że czasem oczekiwania przerastają moje możliwości. Nie jestem cudotwórcą. Jestem po prostu aktorką, która potrafi tylko tyle, ile potrafi.</p><p align="justify"><strong>Występuje pani w kilku teatrach jednocześnie, także poza Warszawą. Jak pani znosi te ciągłe zmiany miejsca pobytu?</strong></p><p align="justify">Źle. Jeden z najpiękniejszych obrazków, jakie zapamiętałam z dzieciństwa: zima, trzaskający mróz, cała rodzina w domu, a ja siedzę przy piecu kaflowym. Kotwica zarzucona w chałupie. A tu tak się porobiło, sama nie wiem jak, że mieszkam w pociągach i hotelach. Wciąż mam nadzieję, że to wszystko jest tymczasowe, że zaraz wrócę do domu i usiądę przy piecu. Ale pamiętam, co powiedziała mi moja starsza o kilkanaście lat przyjaciółka – żyłam „na razie”, z nadzieją, że to co najlepsze dopiero nastąpi, a nagle okazało się, że najlepsze już było...</p><p align="justify"><strong>Wydaje się, że wciąż pani nie może znaleźć swojego miejsca. Także w Warszawie. Zaczynała pani w Dramatycznym, potem Rozmaitości. Inny teatr, inni ludzie.</strong></p><p align="justify">To był niełatwy, choć ciekawy i ważny dla mnie czas. Ważny pod wieloma względami. Odpowiedziałam sobie na kilka zasadniczych pytań. Spotkałam tam pięknych ludzi, świetnie pracujących aktorów, znakomity zespół. Odeszłam, ale nie tracę kontaktu z Rozmaitościami, być może zagram gościnnie w nowym projekcie Grzegorza Jarzyny.</p><p align="justify"><strong>Teraz przeszła pani do Teatru Narodowego.</strong></p><p align="justify">Zaczęło się od tego, że postanowiłam odejść z Rozmaitości. Chciałam wrócić do domu, czyli do Dramatycznego, ale Jan Englert zaproponował mi angaż w Narodowym, więc pomyślałam sobie, zajrzę tam po drodze, zobaczę, może osiądę, może pójdę dalej? To jest dziwny moment w moim życiu, ponieważ do tej pory było tak, że przechodziłam do nowego teatru, ale korzenie zostawały w poprzednim i upływały lata, zanim zapuściłam je w nowym miejscu. A teraz jest inaczej, nie zdążyłam zapuścić korzeni w Rozmaitościach, w Dramatycznym już ich nie mam, a w Narodowym jeszcze nie. Więc na razie jestem nigdzie, a to jest najlepsze miejsce, żeby spokojniej przyjrzeć się sobie.</p><p align="justify"><hr class="pagebr" /></p><p align="justify"><strong>Także na ekranie. Wkrótce premiera filmu „Nigdy w życiu” według Katarzyny Grocholi, w którym gra pani główną rolę, Judytę, czyli polską Bridget Jones.</strong></p><p align="justify">Judyta, poza potrzebą bycia kochaną, niewiele ma wspólnego z Bridget Jones. To kobieta na innym etapie życia. Wszystko, o czym B.J. marzy, do czego dąży, Judyta ma już za sobą. Właśnie zaczyna życie od nowa. Nie wiem, jaka będzie Judyta ekranowa. Jest ona wypadkową wyobrażenia o niej scenarzystki Ilony Łepkowskiej, reżysera Ryszarda Zatorskiego i mojego.</p><p align="justify"><strong>Przed pierwszym klapsem głośno było o tym, że w ostatniej chwili wygrała pani casting, zdaje się, że nawet producent musiał płacić odszkodowanie aktorce, którą już zaangażowano.</strong></p><p align="justify">Naprawdę to było tak, że w ogóle nie brano mnie pod uwagę. Któregoś dnia zapytała mnie Kasia Grochola, czy zostałam zaproszona na casting, bo prosiła kogoś, żeby zadzwonił w tej sprawie do mojej agentki. Pytam agentkę, a ona odpowiada, no wiesz, oni powiedzieli, że ty się nie nadajesz, bo nie masz w sobie ciepła.</p><p align="justify"><strong>Jeszcze jeden happy end w pani życiu. Wracając do castingu, co pani sądzi o takich zawodach aktorskich?</strong></p><p align="justify">Nie przepadam za nimi, zwłaszcza kiedy przesłuchanie jest fatalnie zorganizowane, na przykład wchodzę na plan ucharakteryzowana, z wyuczonymi kwestiami, z pomysłem na scenę, a dialog ze mną prowadzi cywil stojący za kamerą, który czyta beznamiętnie tekst z kartki. Cóż ja mogę dać z siebie w takiej sytuacji? Czuję się jak idiotka, która rzuca emocje na żer kartce papieru.</p><p align="justify"><strong>Zgarnia pani niemal wszystkie kobiece role, jakie są ostatnio do zagrania. W teatrze Kasia złośnica z Szekspira, Nora Ibsena, Elektra, lady Makbet, ciekawa rola w serialu Cywińskiej „Boża podszewka”, ostatnio wdowa Bradshaw w „Zwycięstwie”. W kinie Judyta, a wcześniej George Sand...</strong></p><p align="justify">Takie dwa rólska przy tej posusze na role kobiece w polskim filmie to wyjątkowe szczęście. Powinnam chyba na kolanach do Częstochowy...</p><p align="justify"><strong>Na koniec zacytuję krótkie zdanie z jednej z gazet: „Piękna, utalentowana, z sukcesami”. Czy tak właśnie mógłby brzmieć pani najkrótszy biogram?</strong></p><p align="justify">Posądzana o kokieterię, uczę się nie zaprzeczać, ale... Jaka tam ze mnie piękna – średnia krajowa, której od czasu do czasu zdarza się wyjątkowy dzień. Utalentowana? A to znaczy, że jak w ewangelicznej przypowieści powierzono mi talenty, więc żadna w tym moja zasługa. Pytanie tylko, czy potrafię je pomnażać?</p><p align="justify"><strong>Sukcesy, bycie gwiazdą?</strong></p><p align="justify">U nas gwiazdą zostaje każdy, ktokolwiek narobił wokół siebie dość szumu. Dla mnie gwiazda to ktoś, kto świeci własnym światłem.</p>
- Zacznę od formułki, którą wymyśliłem, czytając wiele pochwalnych artykułów o pani - otóż Danuta Stenka jest obecnie taką świętą aktorstwa polskiego...
- O, matko! Podobnie żartował ze mnie Andrzej Saramonowicz - Matka Boska Gowidlińska.
Gowidlino to wieś na Kaszubach, w której pani się urodziła. Miejsce urodzenia jest ważne dla pisarza. Dla aktora także?
Miejsce urodzenia jest ważne dla człowieka. To moje miejsce na Kaszubach jest piękne i niezwykłe, ale przecież dla kogoś innego miejscem niezwykłym z krainy dzieciństwa może być podwórko na Pradze.
Co pani wzięła ze swego miejsca?
Zwykłość, którą pielęgnuję w sobie. Jestem zwykłym człowiekiem, dziewczyną z Gowidlina. A że jakoś tam potoczyły się moje losy...?
Zanim poszła pani do Studium Aktorskiego przy Teatrze Wybrzeże, uczyła pani w szkole podstawowej niczym Siłaczka.
Taki miałam plan. Chciałam pójść w ślady mojej mamy, zostać nauczycielką.
Był jakiś niewidoczny inspicjent, który wypchnął panią na scenę?
Wprawdzie w szkole podstawowej uwielbiałam akademie, lecz w liceum, jako że wybrałam profil matematyczno-fizyczny, nie korzystano już z moich usług. Ale to w tej szkole średniej w Kartuzach moja polonistka wysłała mnie na konkurs recytatorski, wymyśliła, że powinnam zostać aktorką. Wówczas nie dopięła swego. Jak pan już wspomniał, po maturze pracowałam przez rok jako nauczycielka, ucząc się zaocznie w Studium Nauczycielskim i przygotowując do egzaminu na studia pedagogiczne. Ale jeszcze nie byłam zdecydowana. Dopiero kiedy umówiono mnie z pewnym aktorem, który miał mi przybliżyć egzaminy wstępne i pracę w teatrze, a zaczął snuć opowieści o smutnych i nawet tragicznych losach koleżanek aktorek - co zapewne miało mnie zniechęcić - poczułam, że jakaś sprężynka się we mnie napina. I poszłam w to jak w szkodę, bez świadomości co może mnie czekać
Czy aktor na początku kariery może pomóc sam sobie?
Jeżeli ma cel, dość siły, by do niego dojść, jeśli potrafi sobie zaplanować tę podróż przez życie zawodowe... W moim przypadku tak nie było, ponieważ miałam inne plany, ktoś za mnie zdecydował, ktoś mnie w tym kierunku pchnął - dopiero kiedy znalazłam się na scenie, odkryłam, że to jest moje miejsce.
A dziś gdyby Stenki nie było, należałoby kogoś takiego wymyślić.
Ale czym właściwie charakteryzuje się taki ktoś?
No, z grubsza wiadomo, w jakim stanie znajduje się środowisko aktorskie, upadek obyczajów, bylejakość, telenowele i reklamy. Ale jest pani Stenka, która się temu nie poddaje, taki wzorzec moralny...
Wolałabym nie występować w roli szpilki, której używa się do kłucia innych w oczy. Poza tym najzwyczajniej nie jestem w stanie udźwignąć tej laurki. Może jest w niej jakaś cząstka prawdy o mnie, ale przecież nie cała prawda. Dobrze wiem, jaka jestem.
Powtarzam tylko, co się o pani pisze. Chciałem panią zapytać, jak się pani czuje z tą przyprawianą gombrowiczowską gębą?
Niewygodnie. Jak to gęba – uwiera. Wiem, że nie jestem ideałem i wiem, że dostałam bardzo wiele od losu. Co prawda nie umiem, ale też i nie musiałam zabiegać o role, co prawda odmówiłam kilka razy udziału w telenowelach, ale też i pożałowałam tej decyzji przyparta życiem do muru. Wiele jest mi dane, więc więcej można ode mnie wymagać. Zastanawiam się czasem, czy nie przyjdzie mi kiedyś zapłacić słonego rachunku. Jako że bilans musi wyjść na zero.
Zaczynała pani w Teatrze Wybrzeże, potem był Teatr Współczesny w Szczecinie, następnie Teatr Nowy w Poznaniu. Planowała pani Warszawę?
Nie miałam planu, ale nie wykluczałam takiej możliwości. Skorzystałam z propozycji Macieja Prusa, wówczas dyrektora Teatru Dramatycznego. Zobaczył mnie w „Damach i huzarach” na festiwalu w Kaliszu, gdzie był jurorem. Zresztą miałam szansę zaangażować się w Warszawie o kilka lat wcześniej, kiedy pracowałam jeszcze w Szczecinie. Z tym że propozycja została mi wówczas złożona w taki sposób, że nie mogłam jej przyjąć.
Co tak panią zniechęciło?
Warszawski dyrektor chciał, żebym przeszła do niego natychmiast, nie chcąc zrozumieć, że nie mogę z dnia na dzień opuścić teatru, w którym grałam niemal w każdym spektaklu. Bardzo dosadnie opisał, jak mam pozbyć się problemu i co zrobić z poprzednią moją umową... Zrozumiałam, że to nie jest miejsce dla mnie.
Nie obawiała się pani, że podobna propozycja nie powtórzy się?
Widzi pan, pojawiają się od czasu do czasu na mojej drodze atrakcyjne propozycje, które wiążą się z niewygodą człowieka we mnie. Wtedy intuicja podpowiada – nie musisz uprawiać tego zawodu za wszelką cenę. Oczywiście, bardzo chcę, ponieważ lubię, kocham mój zawód – mogę użyć największych słów – lecz nie za wszelką cenę.
Kiedy zapala się światełko ostrzegawcze?
Kiedy przeczuwam fałszywą sytuację. Jeżeli atrakcyjność propozycji pozostaje w sprzeczności z moim poczuciem komfortu psychicznego, nie mam wątpliwości, jakiego dokonać wyboru. Nie umiem podejmować decyzji, to jest mój codzienny koszmar, pytam do znudzenia moich bliskich, ale i tak najczęściej idę za głosem sumienia.
A w teatrze czy na planie filmowym?
Dostaję za swoje, ponieważ jestem wiecznie niezadowolona z tego, co robię. Zdarzają się jedynie małe chwile szczęścia, sekundy. Wówczas, kiedy ktoś mówi, że było świetnie, mogę z czystym sumieniem kiwnąć potwierdzająco głową. Ale to mi się zdarzyło może ze dwa razy.
Dwa kiwnięcia głową na całe życie?
To mało?
Bywa też tak, że panią chwalą, a pani wie, że nie ma za co?
Tak jest najczęściej.
Mówi się, że Warszawa niszczy aktorów przyjeżdżających z innych ośrodków. Nawet gwiazdy z krakowskiego Starego Teatru rozmaicie tu sobie radziły.
Warszawa daje najwięcej możliwości, tym samym podsuwa najwięcej pokus. Ale zdemoralizować można się w Szczecinie, w Poznaniu i w Grudziądzu, i w każdym innym miejscu. Nie jest więc istotne, że to Warszawa, ważne, w jaki sposób korzysta się z ofert.
Nie dano pani odczuć, że jest pani „z zewnątrz”, więc gorsza?
Dopiero po kilku latach zrozumiałam, że jestem takim samym aktorem jak inni i na placu boju nie ma znaczenia, że pochodzę ze wsi, czy że skończyłam „przyzakładówkę trzeciego stopnia”. Choć przez kilka pierwszych warszawskich sezonów miałam poczucie, że przez przypadek znalazłam się na przyjęciu, na które nie zostałam zaproszona. Zazwyczaj nie dawano mi wyraźnie do zrozumienia, że to nie moja półka, raczej nie spodziewano się po mnie niczego szczególnego. To miało swoje dobre strony. Nie zwracano na mnie uwagi, a ja spokojnie robiłam swoje. Teraz szala poszła w drugą stronę. Obawiam się, że czasem oczekiwania przerastają moje możliwości. Nie jestem cudotwórcą. Jestem po prostu aktorką, która potrafi tylko tyle, ile potrafi.
Występuje pani w kilku teatrach jednocześnie, także poza Warszawą. Jak pani znosi te ciągłe zmiany miejsca pobytu?
Źle. Jeden z najpiękniejszych obrazków, jakie zapamiętałam z dzieciństwa: zima, trzaskający mróz, cała rodzina w domu, a ja siedzę przy piecu kaflowym. Kotwica zarzucona w chałupie. A tu tak się porobiło, sama nie wiem jak, że mieszkam w pociągach i hotelach. Wciąż mam nadzieję, że to wszystko jest tymczasowe, że zaraz wrócę do domu i usiądę przy piecu. Ale pamiętam, co powiedziała mi moja starsza o kilkanaście lat przyjaciółka – żyłam „na razie”, z nadzieją, że to co najlepsze dopiero nastąpi, a nagle okazało się, że najlepsze już było...
Wydaje się, że wciąż pani nie może znaleźć swojego miejsca. Także w Warszawie. Zaczynała pani w Dramatycznym, potem Rozmaitości. Inny teatr, inni ludzie.
To był niełatwy, choć ciekawy i ważny dla mnie czas. Ważny pod wieloma względami. Odpowiedziałam sobie na kilka zasadniczych pytań. Spotkałam tam pięknych ludzi, świetnie pracujących aktorów, znakomity zespół. Odeszłam, ale nie tracę kontaktu z Rozmaitościami, być może zagram gościnnie w nowym projekcie Grzegorza Jarzyny.
Teraz przeszła pani do Teatru Narodowego.
Zaczęło się od tego, że postanowiłam odejść z Rozmaitości. Chciałam wrócić do domu, czyli do Dramatycznego, ale Jan Englert zaproponował mi angaż w Narodowym, więc pomyślałam sobie, zajrzę tam po drodze, zobaczę, może osiądę, może pójdę dalej? To jest dziwny moment w moim życiu, ponieważ do tej pory było tak, że przechodziłam do nowego teatru, ale korzenie zostawały w poprzednim i upływały lata, zanim zapuściłam je w nowym miejscu. A teraz jest inaczej, nie zdążyłam zapuścić korzeni w Rozmaitościach, w Dramatycznym już ich nie mam, a w Narodowym jeszcze nie. Więc na razie jestem nigdzie, a to jest najlepsze miejsce, żeby spokojniej przyjrzeć się sobie.
Także na ekranie. Wkrótce premiera filmu „Nigdy w życiu” według Katarzyny Grocholi, w którym gra pani główną rolę, Judytę, czyli polską Bridget Jones.
Judyta, poza potrzebą bycia kochaną, niewiele ma wspólnego z Bridget Jones. To kobieta na innym etapie życia. Wszystko, o czym B.J. marzy, do czego dąży, Judyta ma już za sobą. Właśnie zaczyna życie od nowa. Nie wiem, jaka będzie Judyta ekranowa. Jest ona wypadkową wyobrażenia o niej scenarzystki Ilony Łepkowskiej, reżysera Ryszarda Zatorskiego i mojego.
Przed pierwszym klapsem głośno było o tym, że w ostatniej chwili wygrała pani casting, zdaje się, że nawet producent musiał płacić odszkodowanie aktorce, którą już zaangażowano.
Naprawdę to było tak, że w ogóle nie brano mnie pod uwagę. Któregoś dnia zapytała mnie Kasia Grochola, czy zostałam zaproszona na casting, bo prosiła kogoś, żeby zadzwonił w tej sprawie do mojej agentki. Pytam agentkę, a ona odpowiada, no wiesz, oni powiedzieli, że ty się nie nadajesz, bo nie masz w sobie ciepła.
Jeszcze jeden happy end w pani życiu. Wracając do castingu, co pani sądzi o takich zawodach aktorskich?
Nie przepadam za nimi, zwłaszcza kiedy przesłuchanie jest fatalnie zorganizowane, na przykład wchodzę na plan ucharakteryzowana, z wyuczonymi kwestiami, z pomysłem na scenę, a dialog ze mną prowadzi cywil stojący za kamerą, który czyta beznamiętnie tekst z kartki. Cóż ja mogę dać z siebie w takiej sytuacji? Czuję się jak idiotka, która rzuca emocje na żer kartce papieru.
Zgarnia pani niemal wszystkie kobiece role, jakie są ostatnio do zagrania. W teatrze Kasia złośnica z Szekspira, Nora Ibsena, Elektra, lady Makbet, ciekawa rola w serialu Cywińskiej „Boża podszewka”, ostatnio wdowa Bradshaw w „Zwycięstwie”. W kinie Judyta, a wcześniej George Sand...
Takie dwa rólska przy tej posusze na role kobiece w polskim filmie to wyjątkowe szczęście. Powinnam chyba na kolanach do Częstochowy...
Na koniec zacytuję krótkie zdanie z jednej z gazet: „Piękna, utalentowana, z sukcesami”. Czy tak właśnie mógłby brzmieć pani najkrótszy biogram?
Posądzana o kokieterię, uczę się nie zaprzeczać, ale... Jaka tam ze mnie piękna – średnia krajowa, której od czasu do czasu zdarza się wyjątkowy dzień. Utalentowana? A to znaczy, że jak w ewangelicznej przypowieści powierzono mi talenty, więc żadna w tym moja zasługa. Pytanie tylko, czy potrafię je pomnażać?
Sukcesy, bycie gwiazdą?
U nas gwiazdą zostaje każdy, ktokolwiek narobił wokół siebie dość szumu. Dla mnie gwiazda to ktoś, kto świeci własnym światłem.
Nasz Gość : Danuta Stenka
Urodziła się w Gowidlinie na Kaszubach. Ukończyła Studium Aktorskie w Gdańsku. W teatrze Wybrzeże w Gdańsku zagrała swoje pierwsze role w przedstawieniach: „Ślub” Witolda Gombrowicza, „Betlejem Polskie” Lucjana Rydla, „Romeo i Julia” Szekspira.
Po dyplomie pracowała w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. W 1988 przeniosła się do Teatru Nowego w Poznaniu, a od 1991 jest związana z Teatrem Dramatycznym w Warszawie. Wciela się w role kobiet cierpiących, z ogromnym bagażem doświadczeń. Zagrała m.in. Ibsenowską Norę (1994, spektakl Teatru Telewizji), Elektrę (1997, Teatr Dramatyczny), Panią Rollinson (1997, Teatr Telewizji). Aktualnie jako Lady Makbet występuje, razem z Aleksandrem Domogarowem, w Makbecie na scenie krakowskiego Teatru Bagatela.
Zyskała niezwykłą popularność dzięki kreacjom filmowym, w serialach "Boża podszewka"(1998) i "Ekstradycja III" (1999). Ostatnio oglądaliśmy Danutę Stenkę w "Cudzie Purymowym" wyreżyserowanym przez Izabellę Cywinęską. Niedawno zakonęczyła zdjęcia do filmu "Chopin. Pragnienie miłości", w którym gra George Sand, słynną francuską pisarkę, kochankę Chopina. Wkrótce będziemy mogli zobaczyć ją w "Quo vadis" Jerzego Kawalerowicza, gdzie wcieliła się w rolę Pomponii Grecyny.
Za swoją najwspanialszą rolę uważa macierzyństwo.
ZAPIS ROZMOWY
Maro: Mam pytanie: kiedy Pani Danuta się pojawi na dużym ekranie?
DIABLO: CZEŚĆ
mysiek: Witamy
Danuta Stenka: Na dużym ekranie: prawdopodobnie w październiku w "Pragnieniu miłości".
Father: kwiat od nas
Tomko27_Wawa: Aha, chcę zapytać jak się grało z Januszem Gajosem w Ekstradycji.
Danuta Stenka: Father: Dziękuje za różę.
Tomko: Znakomicie, jak to z genialnym aktorem.
chaps5: Jaka jest Pani recepta na doskonały wygląd?
Danuta Stenka: Nie mam takiej.
Marion: Jak się Pani pracowało z Saszą Domagarowem?
Danuta Stenka: Inaczej niż z Gajosem, ale równie pięknie.
mpm: Dlaczego zdecydowała się zaśpiewać w Ekstradycji? Chyba nie wyszło najlepiej??
Danuta Stenka: Chyba rzeczywiście.
joe: Jaką rolę uważa Pani za swoją najlepszą?
Danuta Stenka: Marię w "Bożej podszewce".
krzysztof38: Dla mnie są tylko dwie piękne
kobiety: żona i Pani.
delfinea: Pani Danuto, jak Pani wspomina swoją pracę w szczecińskim teatrze?
Danuta Stenka: Krzysztof: O Boże
Delfinea: Z ogromnym sentymentem.
janek: Jakie role w zawodzie aktora uważa Pani za najbardziej stresujące?
Danuta Stenka: Nie mam pojęcia. Kwestia spotkań z ludźmi, relacji reżyser - aktor, aktor - aktor.
dakota: Kiedy można jeszcze zobaczyć Makbeta?
Danuta Stenka: W lutym 2001.
kobieta: Pani Danuto, czy w rzeczywistości jest Pani tak silną kobietą, na jaką wygląda?
Danuta Stenka: To bardzo ciekawe. Mnie się wydaje, że jestem kruchą istotą wewnątrz, ale czasami właśnie dlatego muszę być silna. Żeby sobie poradzić.
bia: Co jest najbardziej pasjonujące dla Pani w spektaklu "Makbet"?
Danuta Stenka: Nadal praca, nadal myślę i nada szukam. Nie skończyłam jej jeszcze, sądzę, że będzie trwała do ostatniego spektaklu. A potem znowu chciałabym się spotkać z tą rolą.
Karolina: Czy utożsamia się Pani z postacią George Sand
Danuta Stenka: Chwilami tak.
Edytaa: Zastanawiam się o czym może marzyć kobieta, która w swoim życiu osiągnęła tak wiele: ma wspaniałą rodzinę, cudowną pracę, jest osobą podziwianą i cenioną... Pani Danuto, jakie ma Pani marzenia?
Danuta Stenka: Różne, najprostsze. Własne miejsce na świecie - dom, kawałek ogródka na popołudniową kawę, kilka ciekawych ról przed sobą, ale jedno podstawowe: harmonia wewnętrzna.
dakota: Jak się wychowuje dzieci jako osoba publiczna, czy ma to dla nich znaczenie?
kristel: Nieprawda, w Ekstradycji, jeśli to Pani śpiewa, wyszło pięknie
pozdrawiam panią, jest Pani wspaniałą osobowością, często oglądam właśnie Ekstradycję, nie ujmując talentu w innych pozycjach, życzę wszystkiego najlepszego
Danuta Stenka: Dzieci wychowuję się normalnie, jak wszystkie dzieci, a czy będzie to miało dla nich znaczenie - czas pokaże. Wolałabym mimo wszystko być dla nich mamą Danką, a nie aktorką Danutą Stenką.
diuna: Dzień dobry. Przede wszystkim chcę pogratulować i podziękować za to, że możemy oglądać pani pracę zarówno w tv, jak i na deskach teatru . Uważam, iż jest pani jednąz najbardziej niedocenianych aktorek takiego kalibru i grających na takim poziomie, którego u nas niestety jest za mało, żeby można marnować takie talenty. Gratuluję i życzę miłego dnia ,,,,,,, aha,,, ,jeszcze jedno,,,,,,, prosimy o więcej
kobieta: Czy w którejś ze swoich córek widzi Pani "materiał " na aktorkę?
Danuta Stenka: Dziękuję, po prostu dziękuję. Jestem śmiertelnie stremowana. Czuję się jak na egzaminie maturalnym. Gdybym była tu sama, to pewnie bym zwiała. Mam nadzieję, że los mi tego oszczędzi.
[piotrek]: Czy przyjęłaby Pani ofertę z Playboya, jeśli takowa by się pojawiła?
Danuta Stenka: Przed 20 laty może.
gosia: Jak się Pani współpracowało z Jadwigą Barańską i Jerzym Antczakiem?
Danuta Stenka: Różnie - i pięknie i nerwowo, ale to chyba wpisane jest w każdą pracę, w której ludzie o coś walczą.
PORTER: Pani Danusiu.. wiem, że uwielbia Pani taniec, w szczególności flamenco .. chciałem się spytać, kiedy będzie można zobaczyć Panią w tym wulkanie ekspresji?
Danuta Stenka: Witam ponownie. Już nie pamiętam - Hiszpania, Argentyna czy Meksyk. Pamiętam tylko czerwone wino.
Hack: Pani Danuto, jakie ma pani perspektywy co do kolejnych lat i co pani ma zamiar robić w dalszej przyszłości? Podziwiam panią
Danuta Stenka: Jeden Pan Bóg wie, co się będzie ze mną działo. Ja oczywiście mam zamiar nadal pracować i urodzić jeszcze jedno dziecko.
kawa: Czy w Chopinie były sceny erotyczne?
Danuta Stenka: Chyba tak. Delikatne.
Tomko27_Wawa: Czy wystąpiłaby pani w reklamie proszku do prania lub innegodetergentu, gdyby zaoferowano pani strasznie duże pieniądze i jeśli tak, to za jakie pieniądze?
Danuta Stenka: Mam to już za sobą. Były to strasznie małe pieniądze, ale zdjęcia odbywały się w Pradze i to mnie uwiodło.
lila: Pani ulubione zajęcie (w wolnych chwilach) to...
ja: Odnośnie Playboya: dlaczego przed 20-stu laty? Wiek jest nieistotny. Przecież pani jest PIĘKNA!
Danuta Stenka: Mam tego mnóstwo, ale brak mi wolnych chwil - wszelkie robótki ręczne. Szycie, prasowanie, nie mówiąc o czytaniu.
InianX: Jakie cechy ceni Pani najbardziej u mężczyzn?
Danuta Stenka: Wrażliwość, poczucie humoru, poczucie sprawiedliwości.
bia: Czy Sasza Domogarow naprawdę jest tak wspaniałym partnerem?
Danuta Stenka: Naprawdę. Jest jednym z niewielu partnerów, z którymi tak dobrze mi się pracowało, z którymi tak dobrze się porozumiewałam. Zważywszy, że mówimy w różnych językach.
kobieta: Pani Danuto, proszę powiedzieć - którą z obecnych aktorek polskich czy zagranicznych uważa Pani za najbardziej podobną do siebie pod względem sztuki aktorskiej.
Danuta Stenka: Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.
emil: Czy to prawda, że Adamczyk oszalał dla Pani?
Danuta Stenka: Mam nadzieję.
agnessa: Bardzo podoba mi się styl Pani strojów, a szczególnie ich różnorodność. Gdyby jednak miała Pani wybierać, to co odpowiada bardziej Pani charakterowi: czarna skora i dżins czy stylowe suknie z epoki G. Sand?
Danuta Stenka: Gdybym miała wybierać, to dżins.
lila: Czego by pani nigdy nie zrobiła na scenie lub przed kamerami? Ogólnie, w życiu zawodowym?
Danuta Stenka: Nie obgadywałabym koleżanek i kolegów.
hans1: Czy uroda to dar od losu czy skutek jakiś działań lub sposobu życia? Czy na urodę można zapracować?
Danuta Stenka: Moim zdaniem uroda, to światło wewnętrzne, i tyle.
lila: A którą aktorkę pani szczególnie ceni, może którejś pani czegoś zazdrości?
Danuta Stenka: Wielu aktorkom zazdroszczę, urody, talentu, siły przebicia, ale wiele też cenię. Np. Joannę Szczepkowską.
PORTERRR: Ma Pani ładne kolczyki:-))))
janek: Jak Pani wspomina egzamin wstępnydo szkoły aktorskiej?
FilipW: Kolczyków nie widać, ale widać cytrynkę
Danuta Stenka: Jako jeden z największych koszmarów życiowych. Prawdę mówiąc, byłam tak sparaliżowana strachem, że niewiele z tego pamiętam.
Tomko27_Wawa: Co by pani zrobiła, gdyby na eleganckim balu spotkała pani kobietę w identycznej sukni jak pani?
Danuta Stenka: Uśmiałabym się po pachy.
InianX: A gdyby ktoś zaproponował Pani rolę w Hollywood np. za 10 mln dolarów - a scenariusz byłby przeciętny lub nawet zły - jaka by była Pani odpowiedź?
Danuta Stenka: To właściwie zależałoby od ciśnienia, jakie panowałoby w tym momencie w moim życiu.
Ewaa: Skąd w Pani - osobie tak dynamicznej, tyle pokory i spokoju wewnętrznego? Czy ciężko jest taki spokój osiągnąć?
Danuta Stenka: Jest w tym kilka lat mojej pracy nad sobą. Ale, żeby dojść do tego, o czym marzę, czeka mnie jeszcze wiele. A może nie zdążę przed śmiercią?
Adam: Czy jest temat, który wolałaby Pani pominąć w dzisiejszej rozmowie?
Danuta Stenka: Jest ich mnóstwo. Cytrynka, na przykład.
FilipW: Szkoda, że nie ma Pani siostry bliźniaczki.
lila: Czy bardzo się pani przejmuje krytyką? Czy przeżywa pani niepochlebne recenzje?
Danuta Stenka: Dlaczego, byłabym zazdrosna. Oczywiście, ale już nie tak jak przed laty.
lili: Czy są rzeczy, które pani zawsze chciała zrobić których marzyła i nigdy się nie udało ich zrealizować. Jeśli tak, to czy będzie pani jeszcze próbować?
Danuta Stenka: Nie będę. Marzyłam o lataniu...
hans1: Jak aktorzy zdobywają pracę (role): czytają ogłoszenia i zgłaszająsię na casting czy raczej siedzą w domu i czekają na telefon od reżysera?
Danuta Stenka: Nie mam zielonego pojęcia. Ja siedzę w domu i czekam na telefon.
janek: Pani najgorsza wpadka na scenie?
kobieta: Jestem o Panią trochę zazdrosna, mój mąż gapi się w telewizor jak urzeczony, gdy widzi Panią na ekranie
BAD_BOY: PROSZĘ SIĘ NIE ZASŁANIAĆ, LUBIMUY NA PANIĄ PATRZEĆ.
Bibi: Chcę tylko panią serdecznie pozdrowić i życzyć miłych świąt.
Danuta Stenka: Janek: Zakrztusiłam się i umierałam, a widownia bawiła się świetnie.
Bibi: Dziękuje, ja również życzę spokojnych i ciepłych świąt.
bia: Czy widziała Pani spektakl "Niżyński"? Co sądzi Pani o sztuce i wykonawcach?
Danuta Stenka: Nie widziałam, już mnie tam nie było.
InianX: Jaki jest Pani znak zodiaku ?
Danuta Stenka: Waga z ascendentem, podobno, w Strzelcu.
adamm: Jakiego rodzaju prezenty lubi pani dostawać od bliskich osób?
Danuta Stenka: Różnego rodzaju. Uwielbiam niespodzianki, po prostu.
poiu: Gdzie zamierza Pani przywitać Nowy Wiek?
Danuta Stenka: Chciałabym tradycyjnie u przyjaciół w Szczecinie...
bezimienny: Czy bywają takie sytuacje, że nie może się Pani powstrzymać ze śmiechu na scenie? Jeżeli tak, to co Pani wówczas robi?
Danuta Stenka: Np. umiera mi cała rodzina, po kolei i jakoś wracam do formy. Ale to trudne, bo jestem strasznym "czajnikiem" - bardzo szybko się gotuję. Nie musi się dziać nic szczególnego na scenie. Potrafią mnie ubawić do łez moje własne myśli.
BAD_BOY: Czy jest Pani osobą przesądną?
Danuta Stenka: Zdecydowanie tak.
Tomko27_Wawa: Kiedy zagrapani jakąś rolę komediową np. w sitcomi
Danuta Stenka: W sitcomie nigdy. Prawdopodobnie.
deus: Jest Pani jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie widziałem w życiu (przez 30 lat swojego żywota). Serdecznie Panią pozdrawiam.
1312: Pani Danuto, słyszałem kiedyś, jak mówiła Pani po kaszubsku - było to fascynujące, gratuluję.
InianX: Czy jest ktoś sławny lub mniej znany, zkim chciałaby Pani się spotkać?
Danuta Stenka: Chciałabym się spotkać z moją babcią, którą znam tylko ze zdjęć, a która była bardzo mądrym człowiekiem. Pamiętam, kiedy po raz pierwszy mnie ucharakteryzowano na staruszkę w "Bożej podszewce", zobaczyłam w lustrze właśnie ją. Mam wrażenie, że mi towarzyszy w życiu, że patrzy na mnie "z góry" i ona, jak chyba nikt tutaj na Ziemi, doskonale rozumie błędy, które popełniam. Chciałabym ją spotkać.
hans1: Czy często mężczyźni Panią podrywają? Jaka jest częstotliwość? Raz na tydzień, raz na dzień a może 10 razy na dzień?
Danuta Stenka: 10 razy na dzień to byłoby bardzo męczące, a przecież powinno sprawiać przyjemność. Zdarza im się od czasu do czasu.
gk: Kiedy poczuła Pani, że jest Pani osobą znaną?
Danuta Stenka: Chyba po "Bożej podszewce" i "Ekstradycji" zauważyłam, że od czasu do czasu ludzie dziwnie mi się przyglądają.
krzysztof38: Chciałbym złożyć przed Panią pokłony na cześćPani URODY.
Maro: kwiat ode mnie dla Pani
krzysztof38: Dziś jest mało kobiet z taką klasą jak Pani.
markus: "kwiat"
tomasz: Którego z polskich aktorów ceni Pani najbardziej?
janek: Czy kaszubska gwara da się zrozumieć przez nie-Kaszuba?
Danuta Stenka: Tomasz: Janusza Gajosa. Janek: Już po kilku dniach istnieje niewielka szansa.
sylpl: Czy ma Pani "złotą myśl", którą kieruje się Pani w codziennym życiu, jeśli tak to jak onabrzmi?
Danuta Stenka: Moim córkom cytuję moją mamę, która zawsze żegnała mnie: "Bądź dobrym człowiekiem". Dziękuję, bardzo mi tu było z Państwem dobrze. Mimo tremy. Wesołych Świąt.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin