... książkach
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MuZyKoN Strona Główna -> Rozmowy o ...

biedroneczka77
Moderator
Moderator



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z miasta :-)

PostWysłany: Nie 15:46, 22 Lip 2007    Temat postu:
 
Katarzyna Grochola- A nie mówiłam excl
Czego potrzeba do szczęścia kobiecie oprócz czarnych spodni, czarnego swetra i mężczyzny?

Spokoju, ale żeby nie było nudno,
rad, ale żeby się nikt nie wtrącał,
wina, ale żeby nie było kaca,
czułości, ale żeby bez przesady,
pracy, ale żeby codziennie?
podróży, ale żeby nie samolotem,
dobrych sąsiadów, ale żeby bez chomika,
dziecka, ale żeby bez kłopotów,
no i konsekwencji, ale żeby bez konsekwencji...

Jednym słowem, jak nie wiadomo, o co chodzi, to na pewno chodzi o miłość.
Judyta też jest tego zdania. Całkiem jak ja.


Tutaj zamieszczam fragment książki
Lekko pan nie ma

Na lotnisko odwozi nas Grzesiek. Miałam nadzieję, że Tosia też jedzie, bo przecież nigdy tak daleko nie wyjeżdżałam, ale na moją delikatną sugestię, a właściwie tylko pytanie, czy jedzie z nami, spojrzała na mnie wzrokiem lekarza psychiatry.
- Zwariowałaś, mamo? A po co ja ci na lotnisku?
Więc żegnam się z Tosią, jakbym wyjeżdżała za morze, jeszcze chwila i się popłaczę. Ale Tosia w ogóle tego nie zauważa.
- Pamiętaj o kotach - mówię wobec tego. Adam pakuje nasze dwie nieduże torby do samochodu Grześka.
- Dobrze, mamo.
- I uważaj na Borysa. Jakby się gorzej poczuł, dzwoń do doktora Albina.
- Dobrze, mamo.
- I podlewaj ogród, przynajmniej co drugi dzień, bo wszystko zmarnieje.
- Dobrze, mamo - powtarza grzecznie moja córka.
- W lodówce masz mielone, część jest zamrożona. Na sobotę jedź do babci na obiad. Gdybyś się bała być sama, to Ula mówi, że możesz u niej spać. Albo Iśka przyjdzie na noc.
- Dobrze, mamo.
- Dlaczego cały czas powtarzasz: dobrze, mamo? - denerwuję się.
- Mówiłaś mi to wszystko wczoraj osiemset tysięcy razy.
- A gdyby coś się stało, to...
- Pin, konto, numery, akt własności. U ciebie na biurku. Mam też zadzwonić do Szymona. I natychmiast jechać do dziadków i wspierać ich w tych trudnych chwilach. Ciebie rozsypać, jeśli oczywiście coś znajdą, co będzie twoje, rękę czy nogę, czy cokolwiek.
- Tośka!
- Sama mówiłaś.
- Ale mówiłam serio!
- Mamo, spóźnicie się na samolot. Idź już.
Tosia wpycha mnie do samochodu Grześka i zdawkowo całuje w policzek.
- Telefon ma Adam, ale nie dzwoń, tylko ewentualnie puść sms, jakby co.
- Jakby co?
- No, nie wiem, coś ważnego.
Grzesiek dodaje gazu, ale ja nie puszczam ręki Tosi, która tak jakby się chciała wyrwać. Bez jakby.
- Tosia, ale zaopiekujesz się dziadkami, jakby się coś stało, obiecujesz? - wychylam się przez okno.
- Mamo! Zrób coś, Adam! - Tosia się wyrywa, a Grzesiek rusza.
- Judyta, gorzej ci? - pyta wspierająco Adam.
- Gorzej być nie może - mówi przez ramię Grzesiek. - Stary, ja myślałem, że ja mam nielekko, ale ja mam po prostu idealnie!
- Lekko nie jest - mówi Adam do Grześka, całkowicie ignorując fakt, że być może po raz ostatni widzę dom, Tosię, ojczyznę, świat.
Nie wiem, dlaczego myślałam, że bez tego faceta nie mogę żyć. Przestaję się denerwować, bo się zezłościłam. Durnie! I Grzesiek też idiota! I Adam wcale nie lepszy. Nie będę się do nich odzywać. W ogóle.
Nawet nie wiedzą, że są ukarani, idioci.
Nie wiem, czy w ogóle zauważyli, że się nie odzywam.
Wziąć proszeczek czy raczej coś wypić? Wypić nie mam co, ale na lotnisku można kupić alkohol, i to tanio. A jeśli wziąć tableteczkę, to teraz? Kiedy zacznie działać? Musimy być na lotnisku i tak dwie godziny wcześniej. Jak teraz wezmę, to nie będę się bała przez następne dwie godziny, czyli na lotnisku. A na lotnisku to ja się w ogóle nie boję. Czyli nie brać. Wziąć tuż przed startem? Ale wtedy najgorsze - czyli start, mogę przeżyć na trzeźwo, bo nie wiem, kiedy to cholerstwo zadziała. I jak działa. A jeśli mi będzie niedobrze? Wyjmuję ulotkę i zaczynam czytać: działanie uboczne to zwiększona potliwość, objawy lękowe...
Co on mi dał? Tabletki przeciwlękowe, które zwiększają lęk?
Trzeba było iść do psychiatry kobiety. Pójdę następnym razem, jeśli przeżyję.
Nienawidzę ich.
Adam klepie mnie po dłoni. Usuwam się. Sam się klepnij, Adasiu drogi, albo swojego kumpla Grześka klepnij, ja nie jestem do klepania!
- Obraziłaś się? - pyta Adam.
- Nie widzę kogoś na tyle ważnego, żebym się mogła porządnie obrazić, a na byle kogo się nie obrażam, bo po co?
- Obraziła się - stwierdza Grzesiek. - Nie odzywaj się stary, bo ona jest teraz jak rój szerszeni. Podstaw jej lusterko, to się obrazi na kogoś, kto na to zasługuje - chichocze, gamoń jeden.
- Bałbym się, że mi się kobita zabije tym wzrokiem - mówi Adam, za którego jeszcze dzisiaj rano bym wyszła. Ale trzeba zrewidować te głupie poglądy na małżeństwo.
- Nie odzywaj się do mnie! - syczę.
- Mówię do Grześka - wyjaśnia uprzejmie mój eksnarzeczony.
Nie odzywam się do nich w ogóle. Podjeżdżamy pod halę odlotów, ale okazuje się, że jest zakaz zatrzymywania się. W ogóle. Można podjechać, popatrzyć sobie i odjechać. Bardzo zabawne. Grzesiek zjeżdża ponownie na drogę, zawija olbrzymie koło i podjeżdża pod halę przylotów, gdzie też nie można się zatrzymywać, bo coś remontują. Ale ponieważ myślał, że nas tylko wysadzi, to minął skręt na parking. Dobrze mu tak!
Ponownie zakręca, znowu robi ze dwa kilometry, cenne minuty mijają, i bardzo dobrze, może nie zdążymy. I znowu podjeżdża, desperacko zatrzymuje się przed wejściem do hali i natychmiast podchodzi policjant.
- Proszę jechaćexcl - mówi władza, ale Grzesiek wychodzi z samochodu i tłumaczy, że my musimy natychmiast wysiąść, bo lecimy. Adam wysiada, ja nie, bo jestem posłuszna władzy.
- Wysiadaj! - krzyczy do mnie Grzesiek, a do policjanta: - Ona też leci!
- Nie wysiadam, bo tu nie wolno - mówię bezczelnie.
- Niech pani wysiądzie - mówi policjant - i niech pan odjeżdża.
- Ja wysiądę, a pan mi wlepi mandat albo co - mówię i widzę, że Grzesiek jest o krok od morderstwa. I bardzo dobrze.
- Wysiada pani czy nie! - zaczyna się denerwować policjant. - Nie będzie mandatu, tylko niech pani wysiada!
Wysiadam łaskawie. Policjant patrzy ze współczuciem to na jednego, to na drugiego. Nie żegnam się z Grześkiem, tylko idę prosto w drzwi.
- Boi się latać - wyjaśnia Adam policjantowi.
- Aha - mówi policjant. - Lekko pan nie ma.
Cudowne. Ogólnonarodowe porozumienie mężczyzn w sprawie beznadziejnych kobiet, to się wie. Nie upoważniłam Adama, żeby zwierzał się obcym ludziom z moich najskrytszych obaw. Żeby na mnie donosił i się skarżył. Jak mu się nie podoba, to bardzo proszę, ja go na siłę trzymać nie będę, droga wolna. Eksio sobie poszedł, to i on może pójść w cholerę, zamiast kazać światu współczuć sobie, że ma mnie u boku.
Nie będę nigdzie z nim latać, niech sobie sam lata, ja wracam do domu. Nie będę z obcym facetem wsiadać do żadnego samolotu, ze zdrajcą, który woli mężczyzn ode mnie. Niech sobie znajdzie jakiegoś miłego przyjaciela policjanta, klepie się z nim i z nim leci gdziekolwiek.
Adam mnie dogania i pcha w kierunku stanowiska, nad którym wisi tabliczka Kopenhaga. Ale nic mu nie powiem, niech odstoimy swoje przy niewłaściwym stanowisku, to się spóźnimy.
Niestety, odprawiają nas. Nie odzywam się, na wszelki wypadek. Nigdy już się do niego nie odezwę.
Niestety, on wydaje się tym wcale nie przejmować.
Nienawidzę facetówexcl


[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
biedroneczka77
Moderator
Moderator



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z miasta :-)

PostWysłany: Pon 14:07, 23 Lip 2007    Temat postu:
 
NIGDY W ŻYCIU excl
Judyta kończy 37 lat, ze złością wspomina mężczyznę, który ją porzucił, i nieuleczalnie marzy o wielkim uczuciu. Sama buduje dom na wsi i sama wychowuje nastoletnią Tosię. Udziela porad w piśmie kobiecym i nie zarabia tak dobrze jak Bridget Jones, ani nie czuje się jak ona kobietą sukcesu. Nie wstydzi się swoich słabości i kompleksów, ma poczucie humoru, a po każdym kryzysie wybucha w niej nowa bomba energii.
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

fanusia
Administrator
Administrator



Dołączył: 04 Maj 2007
Posty: 455
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z miasteczka =]

PostWysłany: Pon 20:56, 30 Lip 2007    Temat postu:
 
Książka została wydana w 1981 roku (wyd. polskie z 1987 i 1997 r.) i zawiera wiele dokumentalnych fotografii i wypowiedzi młodych berlińskich narkomanów.
Opowiada o zjawisku narastającej fali narkomanii wśród niemieckiej młodzieży w połowie lat 70. XX wieku. Akcja obejmuje lata 1975-1977 i toczy się w Berlinie Zachodnim, głównie w okolicach tytułowego Dworca Zoo.
W roli narratorki występuje ich rozmówczyni, młodociana berlińska narkomanka i prostytutka Christiane F. (właśc. Christiane Vera Felscherinow, ur. 1962). Opowieść powstała na kanwie wielogodzinnych wywiadów, jakie dziennikarze przeprowadzili z nią, jej matką, pedagogami i policjantami. Początkowo wywiad z Christiane miał trwać dwie godziny, jednak rozmowa rozciągnęła się na dwa miesiące.
Fabuła książki opiera się na dwóch latach życia narratorki i głównej bohaterki w środowisku berlińskich narkomanów. Christiane ze szczegółami opowiada kolejne etapy nałogu, począwszy od haszyszu, przez LSD i inne "miękkie narkotyki", aż po heroinę. Pokazuje do jakich poświęceń i czynów (prostytucja i kradzieże) zdolni są narkomani aby zdobyć pieniądze na kolejną "działkę". Opisuje swoje wielokrotne i bezskuteczne próby odwyku. Wplecione są również wypowiedzi jej matki, która mówi o swoich uczuciach i próbach ratowania córki, a także wypowiedzi ludzi odpowiedzialnych za walkę z narkomanią. To wszystko daje bogaty i tragiczny obraz życia nastolatków mających problemy, którzy uciekają od nich w narkotyki.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

biedroneczka77
Moderator
Moderator



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z miasta :-)

PostWysłany: Czw 19:39, 02 Sie 2007    Temat postu:
 
CUKIERECZKI
Najgłośniejszy debiut literacki ostatnich lat w Chinach – historia szalonej miłości, buntu i upadku, rozgrywająca się u schyłku XX wieku w mrocznym, podziemnym świecie chińskich nocnych klubów, drobnych gangsterów, narkotyków i prostytucji.
Hong, wrażliwa i niepokorna siedemnastolatka, rzuca szkołę – co w ówczesnych Chinach oznaczało rezygnację z życiowych perspektyw – i wyjeżdża z rodzinnego Szanghaju. W rozkwitającym wówczas mieście Shenzhen doświadcza prawdziwych niebezpieczeństw, rozpoczyna karierę szansonistki, poznaje, co to narkotyki, seks i alkohol, wreszcie spotyka Saininga, młodego muzyka, i w jej życie wdziera się wielka miłość. Razem zanurzają się w szaleńczy rytm ciemnej strony miasta.
Książka Mian Mian, obrazoburcza i wywrotowa, nazwana przez chińskich cenzorów „świadectwem duchowego brudu”, przypominająca swym gorączkowym rytmem powieści Jacka Kerouaca, jest jednocześnie przejmującą, wyjątkowo osobistą opowieścią o młodzieńczych rozczarowaniach i samotności.


[link widoczny dla zalogowanych]

Czytałam tą książkę i rzeczywiście jest ona dla osób o mocnych nerwach. Opowiada ona o bardzo szokujacej prawdzie o tym jak dziewczyny zarabiamy na własne utrzymanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

fanusia
Administrator
Administrator



Dołączył: 04 Maj 2007
Posty: 455
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z miasteczka =]

PostWysłany: Pon 12:53, 15 Paź 2007    Temat postu:
 
CSI: Kryminalne Zagadki Miami. Zmarnowane
Święta, część I: Złe Przeczucia


Święta Bożego Narodzenia w Miami; miasto spowija wyjątkowy, odświętny nastrój. Wszystkie dzieci wstrzymują oddech w oczekiwaniu na przybycie Świętego Mikołaja. Jednak tego roku będzie on liczniej reprezentowany. Miami staje się sceną zjazdu Santaconu. Coroczny zlot setek odzianych w czerwień, podstarzałych wesołków, którzy przetaczają się przez miasto dokazując i nękając mieszkańców, kończy się śmiercią jednego z nich.

Czas głoszenia dobrej nowiny upływa technikom z laboratorium kryminalnego Miami-Dade na odkrywaniu, że za pospolitą zbrodnią kryją się znacznie mroczniejsze motywy. Komu zależało na tym, żeby zabić Świętego Mikołaja? Kto posunął się tak daleko, aby zamaskować tożsamość ofiary, pozbawiając jej głowy i obu dłoni? Wreszcie, jaki związek może mieć zwykły rozbój w sklepie z międzynarodowym porwaniem i morderstwem?

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MuZyKoN Strona Główna -> Rozmowy o ...
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

Wyświetl posty z ostatnich:   
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
Skocz do:  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin